Arbeit macht freiNapis powitalny w języku polskim nad portiernią przy bramie wejściowej zabraniał wnoszenia napoi. Przy hotelu powiewało 10 flag, w tym polska - i to napawało nas dumą. Napis natomiast był tylko w języku polskim i przez to trafiał nas szlag.
Problem polegał na tym, że w bungalow nr 1327 z kranu płynęła tylko słona woda, zamiast pitnej. Na stołówce podawano zasolony wrzątek do herbaty. Herbata na słonej wodzie nie wszystkim smakowała. Mycie zębów i ciała w słonej wodzie też nie należało do atrakcji. Hotel o tym wiedział i czterokrotnie wyśrubiował cenę wody pitnej w bufecie. Sklepu z wodą na terenie hotelu nie było, ale za to był sklep ze strojami i pamiątkami regionalnymi, torbami, butami innym badziewiem. Na bramie hotelowej urządzano sporadycznie polowania na wracających z miasta, dokonując rewizji osobistej i konfiskując wodę. Jeszcze ostrzej było na bramie siostrzanego hotel Kheops. Jedynie lata pracy w konspiracji i doświadczenie granicznej "mrówki" pozwalało przeżyć dwa tygodnie.